Szczególnie mocno odczuwalna od 1974 r., stała się powodem słusznych obaw o utratę miejsca pracy. Kolegę Karola M. zwolniono, musiał więc przejąć część jego obowiązków, co było kolejnym źródłem stresu i kolejnym powodem do rozładowywania napięcia za pomocą alkoholu. I wreszcie najważniejszy powód picia: narastające konflikty w małżeństwie. Karuzela nałogu kręci się wokół Karola M. z dnia na dzień coraz szybciej. Próby rozwiązywania trudności dnia codziennego za pomocą alkoholu wpędzają jednostkę w błędne koło nałogu, zmuszają do spożywania coraz większych dawek alkoholu, czemu towarzyszą coraz poważniejsze problemy psychiczne i dolegliwości fizyczne. Przyczyną nadużywania alkoholu są życiowe kłopoty i istniejące już objawy dolegliwości psychicznych. Z czasem picie staje się głównym objawem choroby, występującym na tle zespołu objawów zaburzeń psychicznych. Picie to rodzaj obrony, to sposób na zapomnienie o tym, co boli i dręczy w codziennym życiu. Początkowo wydaje się, że alkohol leczy rany, z czasem okazuje się, że zadaje kolejne, głębsze. W rzeczywistości alkohol zakleja rany plastrem, ale ich nie leczy. „Alkohol to lekarstwo”, zachęca hasło reklamowe. Owszem, jest lekarstwem, ale wyłącznie dla ludzi zrównoważonych psychicznie. Człowiek o zdrowej psychice może czasem poprawić sobie samopoczucie przez wypicie niewielkiej, raczej nieszkodliwej ilości alkoholu.
